Chmielna w rękach artystów
Street Art Doping przez tydzień spróbuje nadać nowej definicji Chmielnej i okolicom. Dzięki i przez sztukę
Przemek Dziubłowski
To już czwarty rok festiwalu Street Art Doping. Ledwie czwarty, a wydaje się że minęły lata świetlne. Nie tylko dlatego, że czas tak przyspieszył. Przede wszystkim ze względu na zmianę w postrzeganiu artystów, których głównym narzędziem pracy jest farba w aerozolu. Zburzeniu wizerunku „gnojków ze sprejami” i na jego gruzach budowie obrazu ludzi, którzy przez swoje prace nadają osobowości miastu, walczą o nie z komercją, mają coś do powiedzenia światu. Wiadomo, w powszechnej opinii wszystko zmienił Banksy. Ale czy na pewno? Chyba każdy dołożył cegiełkę. Także festiwale, które – choć semantycznie rodzą różne skojarzenia,to dla street artu (czy urban artu – jak kto woli) często okazują się zbawieniem. Stworzyć mural to nie takie proste jak kupić płótno, farby i namalować obraz. Tu potrzeba znacznie więcej – przede wszystkim ścian i odpowiednich pozwoleń, a więc i czasu, cierpliwości i wiary, że instytucje od których jesteśmy zależni, pozwolą przystąpić do dzieła. Później odpowiedniego sprzętu pozwalającego przez kilka dni pracować na wysokościach. I setek farb. Takie wyzwania udźwignąć może tylko duża impreza, która jako mecenas umożliwia powstawanie wielkoformatowych dzieł, instalacji w newralgicznych punktach miasta.
Tak jak my zmieniamy Warszawę, tak Wrocław, Gdańsk, Łódź czy Katowice zmieniają inne festiwale – co zresztą mogą Państwo zobaczyć na wystawie fotograficznej „Street Art w Polsce 2012” (Galeria Jabłkowskich już od 13 lipca). Od tego dnia przez kolejny tydzień wokół Chmielnej chcemy pokazać jak sztuka może przedefiniować przestrzeń. I jak bogate są środki jakimi posługują się artyści. Będą wystawy, instalacje i pokazy, a później prezentacja efektów w biurze festiwalowym przy Szpitalnej 6.
Nie zabraknie murali, bo one są przecież duchem street artu. Sztuki, która cały czas szuka nowych źródeł wyrazu, sztuki której tak trudno, bo przecież musi o miejsce walczyć też z reklamą. Ta wdarła się też na Chmielną, zabierając jedną ze ścian, gdzie w ramach Street Art Doping miała powstać prac jednego z zaproszonych artystów. O przestrzeń i sztukę w niej trzeba cały czas walczyć.